Seria Diablo w moich oczach jest niedoścignionym hack’n’slashem, który wyszedł z kuźni Blizzarda. Saga miała swoje wzloty i upadki, a kontrowersyjne Diablo Immortal oraz trzecia odsłona na zawsze podzieliły fanów. Pozostawiona samej sobie marka stanęła przed trudnym wyzwaniem. Na szczęście odkupienie w postaci czwartej odsłony Pana Piekieł nadchodzi – wielkimi, diabelskimi krokami. Jej przedsmakiem była niedawna otwarta beta, w którą miałem okazję zagrać. Czego zatem możemy spodziewać się po soundtracku do Diablo IV?
Muzykę do pierwszej odsłony Diablo napisał Matt Uelmen. Legendarna już melodia z Tristram, wygrywana na 12-strunowej gitarze, służyła graczowi jako ostoja spokoju przed zejściem w mroczne katakumby i stawieniem czoła samemu Panu Ciemności. Reszta ścieżki dźwiękowej była bowiem przepełniona mrocznymi dronami, przeplatającymi się z marszowymi perkusjami.
Soundtrack do drugiej odsłony serii (oraz jej dodatku) to czysta poezja dla moich uszu, a zarazem niedościgniony wzór do naśladowania w całej sadze o perypetiach Pana Piekieł. Komponując muzykę do kolejnej gry Diablo, Matt Uelmen sięgnął po inspiracje z pierwszej części. Posiłkował się przy tym muzyką klasyczną i wzbogacił ścieżkę nie tylko egzotycznymi instrumentami, lecz także żywą orkiestrą (Lord of Destruction).
Diablo III po raz kolejny skierowało soundtrack na nowe tory, a do jego stworzenia zasiedli tym razem Derek Duke, Russell Brower oraz Glenn Stafford. To muzyka bardzo dojrzała i ambitna, w której słychać splendor i ponowne nawiązania do wagnerowskich motywów. Jest tu jednak więcej mrocznych, katedralnych dronów aniżeli pamiętnych motywów Uelmena z poprzedniczek.
Po wstępnej rozgrywce w ramach otwartej bety mam mieszane uczucia. Muzyka jest nastrojowa, mroczna, a zarazem w pewien sposób piękna. Motywy miast Kor Dragan, Nevesk czy Malon przywodzą mi na myśl muzykę z Elden Ring, gdzie smutne, powolne drony przeplatają się z nostalgicznymi melodiami, granymi na instrumentach smyczkowych. Jednak w przeciwieństwie do twórczości Yuki Kitamury słychać w nich tę samą piekielną, niepokojącą atmosferę co w poprzednich odsłonach Diablo. Ze smyczkowego schematu wybija się jedynie Nostrava, gdzie ku mojej uciesze w końcu usłyszałem dwunastostrunową gitarę, nieśmiało nawiązującą do motywu Tristram.
Lokacje, które napotykamy w otwartym świecie Diablo IV, takie jak jaskinie, katakumby czy piwnice, wypełnione są motywami mrocznymi, bogatymi w dysonanse i niepokojące odgłosy. Nie wnoszą one jednak niczego, co nie dane było nam usłyszeć w poprzednich odsłonach serii. Po raz kolejny mamy więc drony wygrywane na instrumentach smyczkowych, jęczące z oddali chóry, pojedyncze uderzenia na fortepianie, a nawet gdzieniegdzie skromne rytmy perkusyjne, których i tak jest jak na razie za mało – ale o tym później.
Nie chcę brzmieć zbyt negatywnie, bo taka muzyka pasuje do tych lokacji, jednak odniosłem wrażenie, że kompozytorzy boją się pójść w innym kierunku, poeksperymentować z jakimikolwiek nowatorskimi formami, a ich utwory kompletnie nie zapadają w pamięć, stając się zwyczajnym, bezbarwnym tłem. Warto też wspomnieć o jedynym dynamicznym motywie walki, który słyszymy podczas potyczki z X’Fal The Scarred Baron. Niestety brzmi on wręcz komicznie – zupełnie odkleja się stylem od reszty soundtracku.
Bardzo spodobały mi się za to utwory Mistral Woods oraz Olyam Tundra, opisujące otwarte lokacje. Wydaje mi się, że zaraz obok kilku motywów miast prezentują się one najlepiej. Czuć tu diabła, choć ponownie chciałoby się usłyszeć kilka odważniejszych wariacji z perkusją, bo o ile klimat jest, o tyle znowu smutnie przygrywa on w tle, zamiast zagrzewać do walki z demonami. Tak czy inaczej, przemierzając otwarty świat Diablo IV, mam nadzieję usłyszeć więcej podobnych utworów, bo tu kompozytorzy idą w dobrym kierunku.
Podsumowując dotychczasowe doznania, doszedłem do wniosku, że muzyce najbardziej brakuje tu dynamiki. Gdzie się podziały wszystkie progresywne perkusje, które tak wspaniale nadawały stylu pierwszej i drugiej odsłonie Diablo? Blizzard był dla mnie zawsze firmą, która kreowała nowe standardy w branży, tymczasem zarówno sama gra, jak i muzyka na ten moment nie są niczym rewolucyjnym. Okej, podoba mi się to, że każdy z zaprezentowanych utworów ma po kilka wariacji, jednak za dużo w nich żałoby, a za mało szatana. Zabrakło mi odważnego eksperymentowania z gatunkami, motywów, które pomogłyby zanurzyć gracza w rozgrywce.
Jak dotąd mamy pompatyczne utwory, na które po dłuższym czasie po prostu przestałem zwracać uwagę. Całość, podobnie jak soundtrack Diablo III, sprawia wrażenie muzyki będącej sztuką dla sztuki, przelatującej gdzieś nad głowami fanów serii. I tak, zdaję sobie sprawę z tego, że zagrałem w bardzo wczesną wersję gry. Mam więc nadzieję, iż to, co usłyszałem, to jedynie część soundtracku, napisana na potrzeby bety. Liczę, że finalnie muzyka okaże się odważniejsza, dynamiczniejsza – sprawiająca, że będzie chciało się do niej wracać. W tej chwili nie jest źle, ale nie na tyle dobrze, by czekać z wypiekami na końcowy produkt. Wiem, że Blizzarda stać na więcej i wierzę, że może być znacznie lepiej.
Zelda niczym adeptka magii ratuje królestwo Hyrule. W tych kilku słowach ukryta jest nie tylko mechanika gry, lecz także szczątkowa fabuła produkcji The Legend of Zelda: Echoes of Wisdom. Włodarze z Kioto od lat zasypują nas więcej
Space Marine 2 pozamiatał. W czasach gier rozwodnionych na 100 godzin wtórnych questów, nieznośnego grindu i ton mikrotransakcji otrzymaliśmy produkcję zwartą jak jeansy po praniu, ale intensywną i ociekającą klimatem. Warhammer 40,000 jest jednym z najbardziej wyrazistych więcej
Koncert Final Symphony II poświęcony marce Final Fantasy miał mieć miejsce 21 września we Wrocławiu. Niestety w związku z sytuacją powodziową musiał zostać przeniesiony na późniejszy termin. Będziemy świętować kolejny rozdział w licencjonowanej przez Square Enix, więcej
Są pewne gry, w które odradzałabym grać osobom z chorobami bądź zaburzeniami psychicznymi. Sama borykam się z tego rodzaju problemami. Twórcy tych gier zresztą zamieszczają na początku rozgrywki stosowne ostrzeżenia, że treści zawarte w ich dziele mogą więcej