Od pierwszych minut spędzonych z Rift of the NecroDancer jasne było dla mnie, że trudno będzie mi opisać tę grę jednym słowem. Dobrze zatem, że mam ich do dyspozycji jakieś 500! 

Mamy tu do czynienia z przedstawicielem gier rytmicznych z dużą dozą walki z hordami przeciwników,

Tak jak poprzednio, przy okazji Crypt of the NecroDancer, twórcy z Brace Yourself Games zabawili się konwencjami i zaserwowali nam mieszankę stylów, gatunków i doświadczeń. Mamy tu do czynienia z przedstawicielem gier rytmicznych z dużą dozą walki z hordami przeciwników, a w przerwach możemy dodatkowo śledzić historię Cadence i spółki, podaną w formie visual novel. Głowa może rozboleć od samego myślenia! 

Fani poprzedniej gry od razu rozpoznają nazwisko głównego kompozytora odpowiedzialnego za ścieżkę dźwiękową. Danny Baranowsky powraca, a towarzyszą mu: Alex Moukala, Josie Brechner, Jules Conroy, Sam Webster oraz Nick Nausbaum. Bardzo ważne jest wymienienie wszystkich kompozytorów, ponieważ wykonali oni kawał dobrej roboty. W grze mamy dostępnych ponad 50 utworów, głównie z gatunku muzyki elektronicznej. EDM, synthwave, ale także funk, blues, rock, a nawet metal. Każdy powinien znaleźć tu coś dla siebie. 



Najwięcej kawałków przygotował Danny Baranowsky i to właśnie do nich wracałem najczęściej. Spookhouse Pop jest świetny na początek. Jego wolniejsze tempo i trochę niższy poziom trudności (do czego jeszcze wrócę) sprawiają, że traktuję go jako moją piosenkę „rozgrzewkową”, od której zaczynam każdą sesję. Count Funkula zauroczył mnie swoją linią melodyjną i saksofonem jako instrumentem wyznaczającym rytm.

Z szybszych brzmień mamy natomiast Under the Thunder, podczas którego trzeba szczególnie uważać na nieregularny rytm. Jako że jestem fanem gitary elektrycznej, nikogo nie powinno zdziwić, że jednymi z moich ulubionych utworów są Progenitor oraz Matriarch (Jules Conroy) z elementami metalu i rocka. Na wyższych poziomach trudności są to prawdziwe łamacze palców.

No dobrze, ale jak się w tę grę tak właściwie gra? Niestety – różnie. Przed rozpoczęciem rozgrywki musimy skalibrować urządzenie wejścia, następnie trzy samouczki, po których możemy wpaść w wir rytmów, historii, minigier i wyzwań. Ja polecam zacząć od trybu kampanii, który wręcz zarzuca nas kolejnymi piosenkami. Mniej więcej w połowie następuje dość spory skok trudności, co dla niektórych może być nie do przeskoczenia.

A to dlatego, że Rift of the NecroDancer to nie jest typowa gra muzyczna. Czasami niebezpiecznie zbliża się do bijatyk. Każdy z prawie 40 przeciwników ma swoje unikalne zachowanie. Mam wrażenie, że na wyższych poziomach trudności przegrywałem nie przez słabe wyczucie rytmu, a przez to, że nie pamiętałem, jaki dokładnie ruch wykonuje fioletowy szkielet z tarczą i symbolem rombu po trzecim uderzeniu. 

To trudna, czasami wręcz frustrująca gra.

Właśnie dlatego Rift of the NecroDancer jest dla mnie ucieleśnieniem syndromu sztokholmskiego. To trudna, czasami wręcz frustrująca gra, ale dzięki bardzo bogatej bibliotece dobrze dobranych piosenek wracam do niej niemal codziennie. I spróbuję w końcu zapamiętać, że czerwone harpie nie zatrzymują się przed atakiem, a duże czaszki eksplodują w przeciwnym kierunku niż ten, w którym są zwrócone. A to wszystko w akompaniamencie naprawdę szalonych rytmów.

Czytaj więcej:

  • Doom: The Dark Ages – utracone dziedzictwo

    Doom: The Dark Ages – utracone dziedzictwo

    Oto nadszedł. Trzeci Doom z serii rozpoczętej w 2016 roku. Nowa wariacja na temat tej samej formuły. Jednych zachwyci, drugich niekoniecznie. Ja jestem gdzieś pomiędzy. Fabularnie to prequel „Dooma 2016”, a więc wcielamy się w dużo młodszego Slayera i bierzemy więcej

  • Split Fiction – multiwersum muzyczne

    Split Fiction – multiwersum muzyczne

    Hypetrain to zjawisko polegające na wskoczeniu w trend i pozytywnym nakręceniu się na jakąś rzecz (np. grę lub film) na długo przed jej premierą. W dobie wszechobecnych przecieków, zwiastunów i szeroko pojętego marketingu jesteśmy bombardowani mającymi nas nakręcić treściami. Często więcej

  • Dźwiękowe niedoskonałości FromSoftware

    Dźwiękowe niedoskonałości FromSoftware

    Gry FromSoftware to już nie tylko gry – to styl życia. Kochasz je albo rzucasz padem o ścianę (czasem jedno i drugie), ale jedno jest pewne: nie da się przejść obok nich obojętnie. Tajemniczość, jaką studio otacza swoje produkcje, zostawia więcej

  • Oficjalny koncert Final Fantasy powraca do Polski!

    Oficjalny koncert Final Fantasy powraca do Polski!

    Sprzedaż ostatniej odsłony serii Final Fantasy, czyli Final Fantasy VII Rebirth, dowodzi, że chcemy częściej zagłębiać się w to uniwersum. A jak robić to lepiej niż poprzez doznania muzyczne na żywo? Koncert zadebiutuje w Polsce już 6 więcej

  • Xenoblade Chronicles X – muzyczny tygiel

    Xenoblade Chronicles X – muzyczny tygiel

    Uniwersum „Xeno” jest fascynujące. Historie, jakie opowiada, i pytania, które zadaje od samego początku, popychają bardziej dociekliwych graczy w stronę filozofii i psychologii. Rozgrywka od najstarszych iteracji pełna jest eksperymentów i poszukiwania jak najciekawszych rozwiązań, a muzyka…Muzyka więcej

  • Zagłada ludzkości zaklęta w muzyce

    Zagłada ludzkości zaklęta w muzyce

    Jak za pomocą muzyki opisać tułaczkę ludzkości pośród gwiazd? Yasunori Mitsuda wraz z pozostałymi kompozytorami wiele lat temu rozpoczął swoją muzyczną podróż po niezbadanych rejonach galaktyki, okraszając dźwiękami do gier studia Monolith Soft nie tylko zagładę więcej

Współpracownik

Piotr Rykowski

Artysta środowiska, grafik 3D oraz aspirujący projektant gier. Zwraca szczególną uwagę na to, jak muzyka używana jest do budowania świata i historii. Interesują go także wszelakie technikalia związane z muzyką i dźwiękami.