Po 80 godzinach spędzonych z The Legend of Zelda: Tears of the Kingdom mogę w końcu napisać, że jest to najlepsza przygoda, w jakiej biorę udział. Piszę „biorę”, ponieważ nadal czeka mnie dużo pracy, żeby móc wyswobodzić Hyrule z rąk zła. Widać jak na dłoni, że Nintendo wykonało mocny research po Breath of the Wild i wzięło sobie do serca uwagi graczy. W podrównaniu do pierwszej części wszystkiego jest więcej, lepiej i daje jeszcze więcej radochy. A jak jest z muzyką?
Od czasu Breath of the Wild seria przeszła muzyczną ewolucję.
Pamiętam, jak pierwszy raz zagrałem w Breath of the Wild i byłem wręcz oczarowany muzyką. Podobało mi się to, że kompozytorzy poszli w stronę subtelności i minimalizmu, dostarczając w większości utwory imitujące delikatne dźwięki otaczającej natury. Nawet znane fanom serii melodie odwiedzanych wiosek musiały zostać dostosowane do nowego stylu, co wyszło im na dobre. Ogólnie mówiąc, od tamtego momentu seria przeszła muzyczną ewolucję, co już samo w sobie było ogromnym plusem. Więcej o bardzo pozytywnych efektach tych zmian napisałem w mocno entuzjastycznej recenzji soundtracku.
Na długo przed premierą Tears of the Kingdom miałem szczere obawy, że dostaniemy ten sam zestaw melodii i dźwięków, które dane nam było słyszeć w Breath of the Wild. Już wtedy spora część graczy psioczyła na nową Zeldę. Mówili, że to nie nowa gra, ale DLC i oprócz nowych mocy i podniebnych lokacji. Na szczęście tak nie jest — Tears of the Kingdom to ogromna gra z masą nowej zawartości i usprawnień, która stanowi swego rodzaju dopełnienie do tego, co widzieliśmy w Breath of the Wild. O muzyce można powiedzieć dokładnie to samo.
Słuchając melodii w Tears of the Kingdom oraz Breath of the Wild dostaliśmy nareszcie pełny obraz przygód Linka w zupełnie nowej dla niego sytuacji. Z jednej strony melodie w Breath of the Wild miały o wiele bardziej melancholijne brzmienie, skłaniające do refleksji i dające nadzieję na lepsze jutro, co pasowało do pustego, zniszczonego przez zło świata. Po drugiej stronie jest Tears of the Kingdom, w którym usłyszymy bardziej heroiczne dźwięki, podnoszące na duchu, ale też niekiedy tajemnicze (posłuchajcie sobie muzyki granej podczas wizyt w podziemiach). Link wie, co go czeka, a w swojej wędrówce do celu nie pozostanie sam.
Wszystkiego jest więcej, lepiej i daje jeszcze więcej radochy.
Soundtrack do Tears of the Kingdom nie ma zaplanowanego wydania soundtracku na albumie i nie wiadomo czy, ani kiedy do tego dojdzie. Jak zwykle Nintendo będzie czekać z tą decyzją do ostatniej chwili. Osobiście liczę na to, że takiego albumu prędzej czy później się doczekam, jak to było w przypadku Breath of the Wild. Bo tylko wtedy dopiero będę mógł uznać historię Linka za w pełni ukończoną. Tymczasem bywajcie! Idę dalej budować wielkie mechy z belek, desek i zaawansowanej technologii.
O kultowości serii gier zapoczątkowanej przez Sida Meiera rozpisywać się nie ma sensu. 34 lata minęły, a my oprócz premiery siódmej części mieliśmy w ciągu ostatnich lat kilka gier „cywilizacyjnych” stworzonych przez różne studia. Firaxis musiało się postarać, więcej
Z wypiekami na twarzy wyczekiwałem kontynuacji przygód Zagreusa, które na zawsze skradły moje serce. Choć wcześniej nie byłem sympatykiem gatunku gier roguelike, moje nastawienie zmieniło się za namową przyjaciela oraz z chwilą, kiedy po raz pierwszy miałem okazję poznać mityczne więcej
Pobiegałem niedawno za wielkimi bestiami w otwartej becie Monster Hunter Wilds. Ewidentnie zardzewiałem w byciu prawilnym łowcą, co dobitnie pokazał mi potwór o dźwięcznej nazwie Doshaguma. Czy Wilds mnie czymś zaskoczyło? No właśnie, niestety niczym – ani w zakresie więcej
Jeśli kochasz muzykę do gier, tak jak my, to zapraszamy do naszego zespołu. Nie jest tajemnicą, że jesteśmy otwarci na poznawanie nowych osób, które cenią sobie elektroniczną rozrywkę. Ciągle szukamy pasjonatów, dla których muzyka a w szczególności ta do gier, to coś więcej więcej