The Callisto Protocol to długo wyczekiwana przez graczy produkcja twórców kultowego horroru Dead Space. Po premierze gra doczekała się jednak mnóstwa negatywnych recenzji i fali krytyki. Moim zdaniem niesłusznie. Gracze oczekiwali prawdopodobnie kolejnego Dead Space. Narzekali też na słabą fabułę, kiepski system walki oraz bugi. Po kilku miesiącach produkcja otrzymała sporo poprawek, więc obecnie gra się w nią całkiem przyjemnie. Tytuł zapewnia bardzo ciekawe doświadczenie, zwłaszcza jeśli chodzi o oprawę audiowizualną.

Ciągnące się dźwięki, niepokojące wysokie częstotliwości potęgują uczucie lęku i zaszczucia.

Nie, nie jest to nowy Dead Space. I nigdy nie zamierzał nim być, mimo że w niektórych mechanikach rozgrywki czy klimacie otoczenia można doszukać się pewnych podobieństw. Fabuła, owszem, mogłaby być lepsza, ale nie oszukujmy się – gry z serii Dead Space też nie miały jakiejś wyszukanej fabuły. W większości horrorów science fiction warstwa fabularna bywa niestety dosyć sztampowa i czegoś nietuzinkowego można ze świecą szukać. Z kolei walka, zwłaszcza wręcz, jest płynna i przyjemna, mimo że arsenał broni palnej – niestety słabo zróżnicowany.

Prawdziwą ozdobą i atutem The Callisto Protocol jest warstwa wizualna. Gra wygląda naprawdę pięknie. Szczególne wrażenie wywierają zewnętrzne lokacje oraz burza na tytułowym Kalisto, księżycu Jowisza, gdzie rozgrywa się akcja. Ponure, klaustrofobiczne korytarze ogromnego więzienia, do którego trafia bohater, też robią świetną robotę. Warto zwrócić uwagę na animacje, zwłaszcza twarzy bohaterów. Jedyne, do czego można się przyczepić, to niezbyt ciekawy wygląd przeciwników, a w przypadku bossów wręcz groteskowy.

Nie, nie jest to nowy Dead Space. I nigdy nie zamierzał nim być.

Jednak prawdziwą wisienkę na torcie stanowi oprawa audio. Bardzo dobry soundtrack autorstwa kolektywu Finishing Move uderza w nas potężnymi brzmieniami syntezatorów. Ciągnące się dźwięki, niepokojące wysokie częstotliwości potęgują uczucie lęku i zaszczucia. To jeden z najbardziej klimatycznych soundtracków science fiction, który w połączeniu z genialnym sound designem gry robi niesamowite wrażenie. The Callisto Protocol jest jedną z tych gier, gdzie ścieżka dźwiękowa i sound design są niezwykle spójne.

Udźwiękowienie tej gry stanowi jedno z najlepiej dopracowanych, jakie do tej pory słyszałam w horrorach. Można je porównać z genialnym pierwszym Dead Space. Przestrzeń audio The Callisto Protocol wypełnia masa dźwięków: długie pogłosy, metaliczne zgrzyty, dalekie i bliskie wrzaski. Ciarki na plecach wywołują potwory przemieszczające się w wentylacji (dodajmy, że dźwięki te są rozmieszczone na mapie audio bardzo precyzyjnie). Kiedy stwór znajduje się nad głową bohatera, słyszymy, jakby faktycznie przemieszczał się nad nami.



Takiego wypełnienia dźwiękowej przestrzeni niestety brakowało mi w pierwszych lokacjach wydanego także w ubiegłym roku Dead Space Remake, który pomimo dobrego udźwiękowienia odbiega jednak trochę od pierwowzoru. W warstwie audio The Callisto Protocol cały czas dzieje się coś, co trzyma gracza w ciągłym napięciu i buduje niesamowity, intensywny klimat – mimo że gra nie jest specjalnie straszna. Świetną robotę robią dźwięki pracujących maszyn, rozchlapującej się krwi, odrywanych fragmentów ciała czy też te towarzyszące śmierci bohatera. Odgłosy wydawane przez przeciwników mogłyby być jednak bardziej zróżnicowane.

Podczas prac nad udźwiękowieniem zespół wykorzystał nietypowy instrument, zwany Apprehension Engine, co można przetłumaczyć jako „maszyna niepokoju”. Skonstruowany w 2016 roku przez kanadyjskiego kompozytora Marka Korvena, stanowi on wypadkową różnych instrumentów strunowych, przetworników elektroakustycznych i różnego metalowego ustrojstwa, emitującego dźwięk na przykład przez pocieranie smyczkiem. Jest to wręcz kopalnia przerażających odgłosów, dająca szerokie pole do popisu twórcom muzyki do horrorów, gdzie zresztą znalazła już zastosowanie (na przykład w filmie Czarownica. Bajka ludowa z Nowej Anglii).

Przestrzeń audio The Callisto Protocol wypełnia masa dźwięków.

Teraz przyszła kolej na The Callisto Protocol i instrument ten – a raczej to, co sound designerzy i kompozytorzy z niego wydobyli – spisał się w grze wspaniale. The Callisto Protocol to produkcja bardzo dobrze dopracowana pod względem udźwiękowienia i uważam, że w tym aspekcie z pewnością warta docenienia zarówno przez krytyków, jak i graczy. Ogrom pracy, jaki włożył w nią zespół audio, naprawdę zasługuje na uwagę.

Czytaj więcej:

  • Nobody Wants to Die – świetny debiut, choć nie bez potknięć

    Nobody Wants to Die – świetny debiut, choć nie bez potknięć

    Critical Hit Games debiutuje w stylu, którego nie powstydziłby się niejeden tytuł AAA od wielkiego wydawcy. Złożona, mroczna historia detektywistyczna w stylu noire? Jest. Oprawa wizualna, która w spektakularny wręcz sposób ukazuje futurystyczno-archaiczny Nowy Jork roku 2039? więcej

  • Opinia: Wakacje z Famicom Detective Club

    Opinia: Wakacje z Famicom Detective Club

    Oficjalnie zostałem sympatykiem gier z pogranicza powieści wizualnych (visual novel), które wiele osób – z powodu ich trywialnej estetyki graficznej oraz japońskiego poczucia humoru – po prostu omija szerokim łukiem. Co było punktem zapalnym, który sprawił, więcej

  • RoboCop: Rogue City – skromny hołd w stronę filmowego klasyka

    RoboCop: Rogue City – skromny hołd w stronę filmowego klasyka

    Należę do pokolenia, które znaczną większość filmów oglądało na taśmach VHS. Brak świadomości rodzicielskiej oraz fakt, że były to kompletnie inne czasy, pozwalają mi stwierdzić, iż przeważająca liczba tych tytułów nie miała nic wspólnego z filmami dla najmłodszych widzów. więcej

  • Kolejne atrakcje koncertu Final Fantasy!

    Kolejne atrakcje koncertu Final Fantasy!

    Koncert Final Symphony II to symfoniczna podróż przez światy FINAL FANTASY, której towarzyszy muzyka skomponowana przez Nobuo Uematsu oraz Masashiego Hamauzu. Pojawią się również znamienici goście. Czeka dla Was wiele atrakcji. Oprócz sprawdzenia swoich sił w quizie więcej

Redaktor

Izabela Besztocha

Miłośniczka gier niezależnych, głównie horrorów, zwracająca szczególną uwagę na sound design. Marzy o zostaniu sound designerem. Dysonanse, przestery i inne nieprzyjemne dźwięki to coś, czego lubi słuchać najbardziej.