Kiedy piszę te słowa, wszyscy fani Pokemonów z niecierpliwością wyczekują premiery Legends: Arceus. Ja w międzyczasie ogrywam odświeżonego starocia jeszcze z czasów Nintendo DS, Shining Pearl. Bawię się przy tym tytule całkiem dobrze, wracając wspomnieniami do czasów wczesnej młodości. Jednak będę z Wami najzupełniej szczery: po 25 latach seria wymaga gruntownej przebudowy WSZYSTKIEGO.

Brakuje mi nowych dźwięków w Pokemonach!

Jestem z Pokemonami od czasów Pokemon Blue na GameBoya. Jako dzieciak zagrywałem się w niego, choć robiłem to w tajemnicy przed moim bratem — to była jego gra i jego konsola i nie mogłem nadpisać jego sejwu, żeby się o niczym nie dowiedział, więc za każdym razem zaczynałem grę od nowa. Dopiero później udało mi się zdobyć swój własny egzemplarz Pokemon Red, który katowałem do oporu. Grając mocno udzielił mi się klimat, który do wtedy znałem z emitowanego na Polsacie serialu. Do dzisiaj pamiętam te piękne (jak na tamte czasy) grafiki, walki ze stworami, no i tą wwiercającą się w głowę muzykę. Widać, że to w zupełności wystarczyło, by ten niepozorny tytuł narobił niemałego szumu.

Pokémon

Od tamtej pory byłem na bieżąco z grami z serii Pokemon. Kolejne odsłony ukazywały się taśmowo niemal co roku na każdej przenośnej konsolce Nintendo. I mimo że każdy z nich otrzymywał jedynie kosmetyczne zmiany, główny trzon serii znany z pierwszych Pokemonów na GameBoya pozostał niezmieniony. Widać to szczególnie w gameplayu, ale też, co ciekawe, również w muzyce. Melodie, które słyszymy np. podczas wizyty w PokeCenter czy Gymów, albo w trakcie walk są niemal wiernymi kopiami tego, co słyszeliśmy 25 lat temu!

Pokémon Snap – 20 lat cykania fotek

Pozostałe utwory, jakie słyszymy w trakcie tułaczki po świecie, może już tak charakterystyczne nie są, to jednak po samym ich brzmieniu jesteśmy w stanie poznać, że to muzyka z Pokemonów. Shining Pearl, przy którym teraz siedzę, wcale nie jest wyjątkiem — gra może i została odziana w nowe szaty, ale to wciąż ten sam tytuł, który ogrywałem ponad 10 lat temu na Nintendo DS.

Liczę na to, że nowi kompozytorzy nie będą bali się eksperymentowania z dźwiękami.

I tu właśnie pojawia się pewien problem. Po 25 latach ścieżki dźwiękowe do gier z serii Pokemon stały się jednym bytem, praktycznie niczym niewyróżniającym się. Owszem, fajnie jest posłuchać różnych wariacji tych samych melodii z dzieciństwa. Owszem, fajnie jeśli muzyka za pomocą znanych nam dźwięków oddaje feel całej serii. Ale po kilkunastu grach, w tym licznych portach i remake’ach, można poczuć zmęczenie materiału. Powiem wprost: brakuje mi nowych dźwięków w Pokemonach!

The Legend of Zelda: Breath of the Wild – chodzi tu o samo przeżywanie przygody

Po tych 25 latach fanom to się po prostu należy. Dlatego z pewną nadzieją patrzę na Pokemon: Legends: Arceus. Że ta wzorem The Legend of Zelda: Breath of the Wild postawi całą serię na głowę, wprowadzi nieco świeżości do znanej od ponad dwóch dekad formuły. Ale nade wszystko liczę na to, że nowi kompozytorzy nie będą bali się eksperymentowania z dźwiękami i tym samym dostarczą nam zupełnie nowe brzmienia. Dzięki temu — na co również mam nadzieję — kolejne gry z serii Pokemon będą nareszcie muzycznie różnorodne. Tego sobie i Wam, pokemaniacy, życzę na te kolejne 25 lat.

Czytaj więcej:

Zastępca Redaktora Naczelnego

Paweł Dembowski

Gra w gry odkąd pamięta, pisze o nich również kawał czasu. Uzależnienie jak nic. Jednak nie może powiedzieć, żeby kiedykolwiek czegokolwiek żałował. Poza tym dziennikarz z pasji i powołania.